Kilka słów z tytułu, w których być może tylko jedno jest Ci bliskie. Być może wg Ciebie te słowa mają nie wiele wspólnego. Może powiesz „Nie rozumiem. Wyjaśnij. Powiedz coś więcej.” Tym artykułem postaram się rozjaśnić Ci temat samoregulacji w kontekście snu i jego wpływu na dziecko.
Pracując z rodzinami przyglądam się bacznie jak rodzice opisują swoje dzieci. Słucham jak mówią o mowie:
* ciała (ciągle by coś ssało, wkłada palce do buzi, ślini ubrania jakby je ssał, odpycha mnie jak trzymam je na rękach, trze oczy, odwraca głowę od światła, pociera uszy, ciągnie się za włosy, nie usiedzi w miejscu),
*zachowania (ciągle biega, wybudza się po naście razy w nocy, jest nakręcone jakby mu/jej „dodatkowe baterie” ktoś włożył- najczęściej zaraz po kąpieli, nie schodzi mi z rąk, tylko ja jako mama mogę je uspać, boi się innych ludzi, jest drażliwe, ciężko mu/jej idzie uspokajanie się przez ssanie lub z moją pomocą, nie uspokaja się nawet jak próbuję ją/go zabawić zabawką, jest niecierpliwa/y, nie może doczekać się jedzenia, jest wybuchowa/y, szybko się złości, wszystko musi być tak jak ona/on chce, on/ona rządzi u nas w domu, nie mogę go zostawić na chwilę samego)
*dźwiękach jakie wydają dzieci (płacze, jęczy , biadoli, lamentuje, wiszczy, krzyczy, ciągle wydają dźwięki- jej/jego buzia się nie zamyka, jest strasznie hałaśliwa/y),
i myślę o tym co to dziecko chce powiedzieć swoim rodzicom poprzez taką alternatywną komunikację? W pierwszej kolejności taka „mowa ciała” kieruje mnie w stronę przyjrzenia się obszarowi biologii (szerzej wspominam o nim pod koniec artykułu). Ten obszar zaburza się jako pierwszy i bezpośrednio wpływa na każdą inną sferę.
Samoregulacja to słowo często towarzyszy mi w pracy, kiedy mam do czynienia z dziećmi, które doświadczają stresu i przeładowania wrażeniami. Nieradzenia sobie. Złego zarządzania emocjami, pobudzeniem lub napięciem.
Tak, wiem może brzmieć ciężko.
Może myślisz sobie: „małe dziecko i stres?”, „jak to możliwe? Nie, nie u nas przecież my mu dajemy „wszystko”?”.
Czytaj dalej.
Postaram Ci się to wyjaśnić.
Żeby zrozumieć o co mi chodzi przyjrzyj się sobie i swoim odczuciom. Jak Ty się czujesz jak wracasz z podróży? Z zakupów z centrum handlowego? Z koncertu? Jak czujesz się jak przesadzisz z ilością kaw w ciągu dnia? Jak Ci jest jak zapomnisz w ciągu dnia zjeść ciepły pełnowartościowy posiłek? Jak się czujesz jak jesteś u znajomych, którzy w domu mają „składzik różności”? (Żeby Ci taki dom zobrazować zobacz Marię Kondo w pracy😉 )
Jak się czujesz jak Twoja lista zadań nie ma końca a z tyłu głowy myślisz o tym, że cały czas „gonisz króliczka”? Jak się czujesz jak nie dośpisz a następnego dnia gościsz znajomych, gotujesz pół dnia, drugie pół spędzasz z dzieckiem i „zarywasz kolejną noc” a w nowym dniu potrzebujesz być aktywna, skupiona i działająca? Jaka jesteś? Jak reagujesz? Co mówisz i co myślisz?
Jak się czujesz jak dzwoni telefon, prowadzisz rozmowę za rozmową, odpisujesz na sms-y a pomiędzy rozmowami na wiadomości w Messengerze? W międzyczasie rozmawiasz z dziećmi i dajesz im półpełną uwagę? Jak się czujesz po 4h mini wypadu/wycieczki autem z dziećmi?
Czy czujesz, jak Twój umysł „biega” a myśli przelatują przez Ciebie? Żadna nie „przysiądzie” na dłużej. Ile wynosi Twoja koncentracja? 2-3 sekundy/minuty? Siadasz by dokończyć swoją pracę i denerwujesz się bo nie możesz się skoncentrować. Jesteś rozdrażniona?
To nadmiar.
Zbyt dużo wrażeń, bodźców, dźwięków, sytuacji, rzeczy, smaków, aktywności, zdarzeń, osób, doświadczeń dla ciała płynących z ruchu, z przemieszczania się, z obserwacji wzrokowych, ze spotkania nowych ludzi a zbyt mało relaksu.
„Chłoniesz jak gąbka” ilość wrażeń i nie umiesz powiedzieć STOP.
Twój umysł nie potrafi się zatrzymać. Zahamować.
Nadmiar – może prowadzić do stresu.
Brak regularności, rytmu w ciągu dnia – może prowadzić do stresu.
Brak dobrego jakościowo snu, w porze snu – może prowadzić do stresu.
Brak jakościowo dobrego jedzenia, w porze jedzenia- może prowadzić do stresu.
Zajadanie emocji kolejną porcją mleka lub innego posiłku to radzenie sobie ze stresem.
Brak równowagi psychicznej objawia się rozchwianiem emocji.
Brak równowagi fizycznej wpływa na pojawienie się przemęczenia.
Brak równowagi biochemicznej organizmu (nie widać tego „gołym okiem” ale w momencie zbyt długiego czasu aktywnego w ciele zaczynają pojawiać się hormony determinujące zachowanie – adrenalina i kortyzol, zmieniają one biochemię mózgu i prosperowania całego organizmu) wpływa na pracę jego hormonów, zdolności trawiennych i pracy układu pokarmowego.
Ok. rozumiem to. Ty to Ty. A dziecko?
Dzieci nie są gotowe do „bombardowania” ich ciągle rozwijającego się organizmu, zbyt dużą ilością wrażeń lub nawet taką samą ilością wrażeń, które toleruje osoba dorosła.
Żebyś nie zrozumiała mnie źle.
Są takie osoby i dzieci, które sobie z tymi wrażeniami lepiej radzą i to jest być może właśnie dziecko Twojej przyjaciółki, sąsiadki, koleżanki lub kuzynki😉 itd. (Ty nie wiesz jak dokładnie u nich ten sen wygląda ale słyszysz, że „jest dobrze”, że radzą sobie). Twoje dziecko takie nie jest. Chłonie wszystko, jak gąbka wodę. Możesz z tym walczyć i próbować zmienić swoje dziecko- a możesz też zaakceptować je takim jakie ono jest i go wesprzeć w jego wyzwaniach. To, że dziecko „koleżanki” reaguje inaczej nie znaczy, że stresu nie przeżywa. Zobacz co dzieje się a czego nie widzisz. Poniżej zobaczysz reakcje na stres i zmęczenie dwóch grup dzieci:
- Dzieci, „chłonące każdą sekundę życia i ciekawe świata”: mają dużo pomysłów, wszystkie do zrobienia, najlepiej na raz; słaba koncentracja i uważność; lubią dużo, mocno, szybko; są kreatywne; głośne; energetyczne i temperamentne, nie lubią rytmu i regularności ale to one są mu niezbędne; lubią chaos; sen to ostateczność; są niesamowicie wrażliwi; emocjonalni; potrzebują dużo uwagi ze strony rodziców/opiekunów; mają charakter bardziej dominujący, władczy, kontrolujący; są delikatne; łatwo je zranić; mają rozbudowane życie wewnętrzne; zapominają o jedzeniu albo jadły by cały czas; cierpliwość to ich słaba strona tak samo jak emocje, szybko się denerwują, rodzice mówią, że mają „krótki ląd”; jak wybuchają to często i głośno; błahostki potrafią doprowadzić do wybuchu; jak już zaczną mówić to mówią dużo i równie dużo pytają; wszędzie ich pełno; pobudliwi bardziej niż inni; każda podróż, zmiana miejsca, odejście od rytuałów codziennych dodatkowo je pobudza i utrudnia wyciszenie; starsi gromadzą: lalki, klocki, papiery, guziki, gazetki i wszystkie inne „potrzebusie”
*powyższe cechy nie muszą demonstrować się w jednym ciele😉
POMAGA:
„Poporcjowania” doświadczeń.
Nauczenia się wypoczynku, wyciszania się.
Rytmu i rutyny.
- Ci bardziej spokojni: potrafią „zastygać” przemęczeni nadmiarem; sprawiają wrażenie, że „odpłynęły myślami”, „wyłączyły się”; dają poczucie swym mamom, że najlepiej jest im „tylko przy piersi” albo blisko przy nich a to nie jest do końca prawda. Z pewnością potrzebują bliskości ale nie „jakoś bardziej” niż inne dzieci.
Obie te grupy potrzebują odpoczynku i regeneracji układu nerwowego a dokładnie układu przywspółczulnego.
Spacery.
spokojna muzyka.
Masaże i aktywność TAK.
Ale priorytet to regenerujący sen.
By tak było mamie potrzebna jest wiedza.
Aktualna wiedza z zakresu higieny snu i świadomy wgląd w swój system zarządzania napięciem, pobudzeniem i emocjami czyli samoregulację. Jest szczególnie ważna u mam w początkowym okresie życia ich dzieci. Poprzez reakcje mamy, jej słowa, gesty, które wykonuje, decyzje jakie podejmuje zależy kształtowanie się samoregulacji dziecka. Mamy sposoby radzenia sobie z emocjami to w niedalekiej przyszłości sposoby radzenia sobie jej dziecka. Samoregulacja jest absolutnie podstawową kompetencją w kontakcie i komunikacji z własnym dzieckiem. W budującej się relacji.
To jak zarządzasz swoją energią i pobudzeniem, czy potrafisz rozpoznać co nadmiernie Cię stresuje jest ważne. W kontekście Twojego dziecka. Pozytywna Dyscyplina mówi, że dzieci zachowują się źle jak czują się źle. Dokładnie tak samo jest z dorosłymi.
Co robisz, żeby się wyciszyć, uspokoić emocje? Jak się relaksujesz? Jak poprawiasz sobie humor jeśli „coś poszło nie po Twojej myśli”, „nie zgodnie z planem”? Co sprawia, że czujesz się lepiej? Odpowiedzi na te pytania pozwolą Ci uważnie przyjrzeć się jak wygląda Twoja samoregulacja a w dłuższej perspektywie czasu pomogą Ci być źródłem wsparcia dla Twojego dziecka.
Jeżeli mama i tata nie umieją radzić sobie z emocjami, zmęczeniem, napięciem, pobudzeniem, zagłuszają je, uciekają od nich, udają że ich nie ma, oznacza to, że dziecko przejmie system rozładowywania napięć od rodziców. Obserwuje je domu. Samoregulacja u dzieci to proces, który trwa od chwili narodzin do etapu, kiedy będziesz widziała, że Twoje dziecko potrafi zareagować adekwatnie do sytuacji. A jeśli nie daje sobie radę to spokojnie wyjaśni o co mu chodzi. Z pewnością czas tutaj jest potrzebny. Tak samo jak „dobry wzór” i świadomość w dziecku, którą budzi się ok 3 -4 roku życia.
Ważne żeby nie zaprzeczać powstałym u dziecka emocjom. One są i mają prawo być skoro się tak dziecko poczuło. Ważne co z nimi zrobi. To mama może powiedzieć:” jestem tutaj, wszystko jest dobrze, rozumiem, że jest Ci smutno”. Kiedy dziecko zasypia może słyszeć: „nic się nie dzieje, jestem tutaj, rozumiem, że trudno Ci usnąć, ja jestem”, „jestem w domu, idę tylko włączyć pranie” itd.
Czasami słyszę, że mamy najlepiej relaksuje czekolada a czasami, że pomaga im wyjście na trening lub łyk melisy/wody/herbata z przyjaciółką. To tylko przykłady. Każda mama wie najlepiej przy czym się relaksuje.
PODSUMUJMY:
Wiesz już jak zachowuje się ciało i umysł dziecka. Wiesz, co to jest samoregulacja i od czego zależy. Poznałaś też dwie różne grupy dzieci i ich reakcje na stres. Wiesz też, że potrzebujesz wglądu w swoje emocje by przyjrzeć się samoregulacji.
Idziemy dalej.
Świadome rodzicielstwo to piękna idea oparta na budowaniu bezpiecznego przywiązania u dziecka od pierwszych wspólnych chwil. Zadbanie o fundamentalne potrzeby dziecka i wgląd rodzica w siebie to podstawy tej idei. Bez uporządkowania u siebie sfery snu, jedzenia, emocji rodzicowi trudno jest iść w kierunku bezpiecznego przywiązania do siebie dziecka. Wkradają się uzależnienia. Np. od piersi, butelki, smoczka, obecności rodzica, jazdy w wózku, oglądania bajki, trzymania za rączkę itd.
Dzieci, kiedy rozwijają się potrzebują nas rodziców. To temat, z którym nie dyskutuję. (Dyskusji poddaję temat wyręczania i uzależniania od siebie, wtedy kiedy można nauczyć umiejętności, wesprzeć i zachęcić do rozwoju).
Maluszki bez nas, naszej miłości, czułości i kontroli sytuacji zginął. One rosną, rozwijają się bardzo intensywnie przez pierwsze lata i mimo tego, że w każdej sekundzie będziemy pokazywali im jak je kochamy (dając im tysiące całusów, tulasów, gilgocząc je, miziając, śpiewając kołysanki, przytulając je bez końca itd.) im to nie wystarcza. Potrzebują żebyśmy im stworzyli taką przestrzeń w naszych emocjach i działaniach, która wesprze ich i zachęci do rozwoju. Wtedy są w stanie wykształcić w sobie wewnętrzny swój system regulowania stanów pobudzenia i hamowania. Jakbym miała to obrazowo przedstawić to wykorzystam metaforę starego zegara i wahadła.
Wyobraź sobie, że wahadło jest pomarańczowe a jak się odchyla zmienia kolory. Pomarańczowe wahadło ustawione na środku to stan idealnego skupienia, gotowości do nauki nowych umiejętności rozwojowych takich jak: obracanie na boki, raczkowanie, pełzanie, chodzenie, jazda na rowerze, poznawanie nowych smaków czy samodzielny sen itd
Zielone wahadło odchylone maksymalnie w prawo to stan, kiedy dziecko pada ze zmęczenia – usnęło przy piersi albo „padło” tam, gdzie akurat się znalazło, (najczęściej na dywanie, na łóżku w salonie, na skraju łóżeczka, w foteliku samochodowym, na rękach rodzica, w wózku). Niebieskie wahadło, oznacza stan bardzo dużego pobudzenia, nad aktywności czasami to stany walki albo ucieczki (wszystko zależy od temperamentu i charakteru dziecka). To stan przytłoczenia, zamrożenia albo poczucia przebywania „poza ciałem”.
W pracy nad higieną snu lub nauką snu u dzieci po 6 miesiącu chodzi o to by wypracować z dzieckiem „stany” pośrednie. Zanim dziecko uśnie (będzie podążało w kierunku zielonego wahadła) jest znużone, lekko zmęczone, ma niskie pobudzenie, czuje senność i na końcu zasypia, bardziej świadomie.
Działając na dwóch skrajnych frontach najczęściej dzieci nie doświadczają spokoju. Rzadko, kiedy bywają skoncentrowane, skupione na zabawie dłuższą chwilę, cierpliwe i uważne (dokładnie tak samo często takie stany towarzyszą nam rodzicom) a co za tym idzie trudno im skupić się na rozwoju nowej aktywności, korzystania pełnymi siłami z zabawek, które ma obok siebie, jedzeniu tych pysznych rzeczy, które mama przygotowała. „Walczą” o przetrwanie, najczęściej upominając się o uwagę kogoś najbliższego (mama, tata) lub obierają sobie błędny cel w swoim zachowaniu i próbują radzić sobie same w „zastygnięciu”, by zebrać swoje ostatnie” rezerwy energetyczne”.
PODSUMUJMY:
Wiesz już, że świadome rodzicielstwo buduje bezpieczne przywiązanie dziecka do rodzica i rodzica do dziecka. Poznałaś również działanie wahadła, czyli reakcji, które możesz obserwować u Twojego dziecka.
Teraz już mam nadzieję, że troszkę Ci się wyjaśniło jaki związek ma samoregulacja ze snem😊
Jeśli nie – czytaj dalej.
Od dłuższego czasu przyglądam się całemu obszarowi biologii (pisałam Ci o tym na początku):
*zdrowie,
*sen,
*odżywianie się i dieta,
*ruch i aktywność fizyczna,
*świadomość ciała.
Te pięć aspektów zgłębiam i dostrzegam pomiędzy nimi duży związek w kontekście kształtowania się samoregulacji i zachowań u dzieci.
To baza.
Niejaki fundament do dalszego rozwoju (tak jak piramida potrzeb Maslowa). Jeśli którykolwiek z obszarów nie jest zaopiekowany dostatecznie dobrze, uważnie, trudno jest wymagać od dziecka harmonii w rozwoju poznawczym, społecznym i emocjonalnym na każdym etapie jego życia. Co dokładnie mam na myśli? Nie widzisz „gołym okiem” co dzieją się w organizmie. Układ hormonalny, trawienny, pokarmowy to czuje (często mamy na etapie wczesnego macierzyństwa mierzą się z chorobami tarczycy).
Przy długim niewysypianiu się (seria niekończących się drzemek w nocy zamiast ciągłego, jakościowo dobrego snu) i nieprawidłowych nawykach żywieniowych (zajadanie słodkości, podjadanie, brak regularności, ciepłych posiłków) może dawać objawy z ciała. Jakie?
*bóle głowy,
*spadki energetyczne w ciągu dnia i potrzeba sięgania po kawę by się pobudzić,
*zmiany nastroju,
*depresja,
*dyskomfort w układzie pokarmowych,
*problemy z wypróżnieniami (nawracające biegunki, zaparcia)
*napięcia i sztywności w ciele,
*płytki sen,
*zespół niespokojnych nóg,
*niepokój,
*poirytowanie,
*napady złości,
*zmęczenie po obudzeniu,
*anemia,
*kłopoty z pamięcią,
*krótka koncentracja,
*dzwonienie w uszach,
*drżące ręce.
Jeśli te objawy zbagatelizujesz wcześniej lub później obszar biologii upomni się o Twoją uwagę.
Twoje zachowanie i Twoja mowa ciała jest tak samo ważna jak zachowanie i mowa ciała Twojego dziecka.
Nie wysypiasz się i czujesz się przemęczona, próbujesz sobie dodać energii (jedzeniem, napojami). W emocjach odczuwasz gniew, smutek, poczucie winy, niepewność, poirytowanie, zdenerwowanie wydaje Ci się, że nie radzisz sobie z „notorycznie powtarzającym się problem”. W reakcji z ciała niektóre mamy twierdzą, że „kipią ze złości”, brak im cierpliwości (Twoja cierpliwość trwa dokładnie 2 sekundy a jak już ją stracisz to „lecą epitety”) i empatii. „Zaciskasz pięści”, sięgasz po krople lub leki wyciszające dla siebie lub dziecka. Towarzyszy Ci brak dystansu, poczucie niesprawiedliwości, chęć „trzaśnięcia drzwiami” lub „pójścia w cholerę” albo „ucieczki jak najdalej”. Czasami pojawia się brak możliwości odpoczynku. Twoje słabe samopoczucie, ogólne zmęczenie, krzyki na dziecko/męża/bliskich, towarzyszące poczucie „miliona emocji na minutę” i obwinianie się za złe emocje a po tym wszystkim ochota by „pieprznąć to wszystko i wyjść”. Dochodzi do tego czasami zazdrość o dziecko, kiedy uwielbia być w ramionach innych osób i jest u nich spokojne. „Dowalasz sobie” mówiąc „jestem niepotrzebnym dodatkiem do dziecka”, „wszystko spoczywa na mnie”. Twierdzisz, że otoczenie Cię nie rozumie i obwiniasz swoje dziecko za złe samopoczucie, bo gdyby spało- byłoby inaczej. Siedzisz w „emocjonalnym rollercosterze” . Masz chęć wyjścia by się zrelaksować ale jednocześnie czujesz wyrzuty sumienia, niepokój, lęk i zniecierpliwienie. Wszystko w tej samej minucie i w trakcie jednego wyjścia z domu. „Poświęcasz się na całego” bo czujesz, że tak wygląda społecznie idealna matka, żona, kobieta. A może nawet przychodzi Ci do głowy, że „moje dziecko robi coś złośliwie, jak on tak, to ja mu zrobię tak samo”. Słyszysz, że jesteś „upierdliwa” i tylko narzekasz. „Nic Ci się nie podoba, wszystko jest nie tak jak powinno być”. Trzaskasz drzwiami, rzucasz talerzami itd. Ogarnia Cię frustracja, bezsilność i nie moc jak pomóc swojemu dziecku i sobie zgodnie z „modną” i obowiązującą filozofią życia i narzuconym obrazem społecznym.
Stuart Shenker w swojej książce „Self-reg” tłumaczy o co chodzi w metodzie samoregulacji. Namawia do tego, żeby spojrzeć z większego dystansu na rozwój dziecka (poniżej analizuję jego wskazówki w kontekście snu dzieci).
Już wiesz, że dziecko zbyt mało śpiące doświadcza stresu i dostraja swoje reakcje z umysłu i ciała do swojego zachowania. Żeby wyeliminować źródło stresu potrzebujesz:
- Rozpoznać co dokładnie jest źródłem nadmiernego stresu w kontekście snu.
Ile śpi Twoje dziecko w skali doby? Jakościowo jak wygląda ten sen? Czy Twoje reakcje, emocje, wybory żywieniowe (duża ilość kofeiny i cukrów prostych) nie pobudzają/rozstrajają dodatkowo Ciebie a pośrednio Twojego dziecka? Jakie macie rytuały i zwyczaje okołosenne? Jaki macie rytm dnia i nocy? Itd.
PRZYKŁAD:
Jeżeli usypiasz dziecko i mija już 30 min a on nie ma zamiaru zasnąć płacze, skacze, wychodzi z pokoju, idzie po następną butelkę, kubek z piciem, bawi się światłem, zabawkami, chodzi po Tobie, ponownie je, by dostać kolejna dawkę energii- pomyśl czy jak skoczył byś na bungee a po skoku kazali by ci usiąść w jednym miejscu i zdrzemnąć się lub pomedytować to dałabyś sobie radę „utrzymać ciało i umysł w ryzach”? Po takim skoku aż „kipi z Ciebie adrenalina”. U dzieci, które nie dosypiają również jest ona obecna, stąd ich takie a nie inne zachowanie.
DZIAŁANIE:
Potrzebujesz wiedzy.
- Nazwać te stresory. Przyjrzyj się co dokładnie powoduje trudności w zasypianiu i wybudzeniach u dziecka?
DZIAŁANIE:
Wiesz już jakie to stresory. Prowadzisz obserwacje własną.
- Zredukuj je. Wyeliminuj te elementy, które nie wspierają samodzielnego snu.
Wiesz już co potrzebujesz zmienić i wdrażasz modyfikacje w Waszą codzienność.
DZIAŁANIE:
Nauka higieny snu lub nowej umiejętności jeśli Twoje dziecko ma powyżej 6 miesiący.
- Daj dziecku wsparcie. Buduj wiedzę i świadomość.
DZIAŁANIE:
Bądź przy nim. Wspieraj i wymagaj. Obserwuj zmiany. Doceń siebie i dziecko za każdy najmniejszy krok w poprawie Waszej sytuacji. Twoje dziecko rozwija się i Ty razem z nim. Dostosuj swoją wiedzę do obszaru, który aktualnie potrzebuje Twojej uwagi.
Powiedziałam Ci o ważnym obszarze biologii. Ważnym dla dziecka i dla Ciebie. Dowiedziałaś się też o zachowaniu z Twojej strony, które wpływa na brak równowagi w obszarze biologii u Ciebie. Powiedziałam Ci też o czterech krokach by pozbyć się nadmiernego przemęczenia u Twojego dziecka.
Poniżej krótka checklista najbardziej typowych działań zaburzających kształtowanie się samoregulacji u dziecka?
*przemęczenie rodziców,
*stres i nagromadzone trudne emocje u rodzica, które dziecko odczuwa poprzez „mentalne wifi”. Dziecko zna swojego rodzica i czuje, kiedy jego głos jest rozluźniony i swobodny, a kiedy spięty i grzęźnie w gardle. Dokładnie tak samo wyczuwa napięcie jego mięśni dłoni, rąk.
*brak umiejętności radzenia sobie z emocjami u rodzica,
* odpowiadanie piersią na każde wybudzenie nocne dziecka po 3 miesiącu życia,
*choroba lub niedobory witaminowe w organizmie,
*dyskomfort w ciele dziecka spowodowany alergiami, nietolerancjami, refluksem,
*nadmierna kreatywność rodzica w wyciszaniu dziecka😉
*”wspomagacze” typu: smoczek, wyciszanie przy piersi, długie w ciągu dnia noszenie w chuście, długie wożenie w foteliku itd.
*nie dostosowanie rytmu dnia do naturalnych możliwości dziecka w zgodzie z jego czasem aktywności i zapotrzebowaniem dobowym na sen (nadmiar wrażeń, wyjść, wyjazdów, wizyt itd.)
*chaotyczny rytm dnia,
*brak przyzwolenia by dziecko mogło decydować o sprawach, które dotyczą jego osoby np. „będę usypiał na stojąco”, „dzisiaj zjem na śniadanie tylko dwa kęsy”
* zaniedbania w obszarze biologii.
Dobrnęliśmy do końca😊
Nauka samodzielnego zasypiania (NSZ) idzie w parze zawsze z nauką samoregulacji. Uczy się rodzic i dziecko. Tak bywa najczęściej. Płacz dziecka drażni nasz umysł. Mamy potrzebę zadbania o dziecko i wyciszenia go jak najszybciej ale jeżeli w świadomości mamy fakt, że ucząc dziecka radzenia sobie z emocjami uczymy go umiejętności, która w dłuższym dystansie czasu będzie mu bardzo potrzebna na późniejszym etapie warto rozłożyć tę naukę na mniejsze kroki. W trakcie pracy nad NSZ pojawia się dużo emocji i sposób ich odreagowania jest ważny. Jeśli rodzic je kumuluje dziecko nie czuje spokoju i trudno mu usnąć. Stres wpływa na całe ciało. Wiąże struny głosowe, zaciska gardło, zmienia ton głosu, uciska mięśnie, wprowadza w nich napięcie co wyczuwa każde dziecko. To komunikacja pozawerbalna pomiędzy Tobą i Twoim dzieckiem. Znacie siebie najlepiej, każdy swój ruch. Każdy gest. Jesteś przecież expertem od swojego dziecka.
Ty masz czuć spokój, tylko wtedy poczuje go Twoje dziecko.
Nam rodzicom ciężko przychodzi radzenie sobie z emocjami, bo mam wrażenie, że nas nikt tego nie uczył. Często wpadam w taką pułapkę i sama zadręczam się wyrzutami sumienia, jaka ze mnie mama skoro tak denerwuje się na własne dziecko. Starsza córka domaga się uwagi, a młodsza właśnie spania przy piersi. Chcąc zadowolić je obie stwierdzam, że nie jestem wystarczająco dobra. Rola mamy jest ciężka, ale dzięki takiej wiedzy staje się to łatwiejsze.
Dziękuję Aga mam nadzieję, że wzięłaś to co było najcenniejsze dla Ciebie.
W rodzinie każda osoba jest ważna.
I potrzeby każdej osoby są tak samo ważne.
Radzenie sobie z emocjami jest wyzwaniem nie tylko dla mam/tatusiów.
Jeśli przyjmiemy, że dzieci uczą się najwięcej przez modelowanie to dobrze byłoby im pokazać jak ja/my sobie z nimi radzę/radzimy.
„Uderzając” w siebie osłabiamy rodzicielskie kompetencje a to czego potrzebujemy to być może wiedza i wsparcie konkretnej osoby.
Bycie mamą to nie zawód, nikt tego nie uczy. Najczęściej powielamy to czego doświadczaliśmy w swoim domu…A tu bywa różnie i nie zawsze „różowo”;-)
Każda mama jest najlepszą mamą dla swojego dziecka!
Liczą się intencje.
A gdzie szukac wiedzy/pomocy w nauce samodzielnego zasypiania??
Iza, zapraszam do kontaktu😊Współpracuje z DobraNocką w tym zakresie.